Czytanka na styczeń 2010 – Gloria Polo

Grupa Różańcowa Parafii Polskiej w Nicei

Muszę wam tylko powiedzieć, że najbardziej bolesną rzeczą jest to, że widzi się Boga – zakochanego w człowieku – który przez całe nasze życie podąża za nami i nieustannie nas szuka. Jakże cierpi kochający Bóg z powodu naszych grzechów!
Ukazano mi tam, jak wiele osób modliło się za mnie, jak wielu księży i zakonnic starało się sprowadzić mnie na dobrą drogę. A ja odczuwałam jedynie pogardę wobec wszystkich tych osób. Byłam ordynarna w określaniu tych świątobliwych osób. Zakonnice nazywałam tak: „pingwiny”, „niezaspokojone stare wiedźmy”…. To tylko niektóre z mniej dosadnych określeń, jakich używałam, mówiąc o nich.

Wiecie, tam, po tamtej stronie, widzi się swe całe życie tak, jak jest ono zapisane w Księdze życia, każdy szczegół. Przy tym pojawiają się nie tylko słowa, które się wypowiada, lecz również myśli, jakie im wówczas towarzyszyły. Wszystko jest odkryte i jasne dla każdego. Często można się wzdrygnąć, widząc różnicę między słowem i myślą. Dopiero wtedy zrozumiałam, że grzechy, które popełniamy, przynoszą szkodę nie tylko nam, szkodzą one również dla naszemu otoczeniu. Są one niczym zgniłe owoce, które zarażają każdy znajdujący się w pobliżu zdrowy owoc i doprowadzają go do gnicia. Z tamtej pozycji widzę, jak bardzo grzech szkodzi nie tylko mnie, lecz rozprzestrzenia się wokół mnie i wszystko niszczy. Kto z mojego otoczenia najbardziej ucierpi? Ten co jest najbliżej mnie? A więc moje dzieci. Kiedy więc oddaję się grzechowi, szkodzę moimi grzechami najbardziej dzieciom a potem całej rodzinie.
A teraz posłuchajcie mnie dobrze. Gdy człowiek popełnia ciężki grzech, diabeł ma go w swym ręku i zmusza go niczym komornik do podpisania mu weksla, który natychmiast czyni z niego jego własność. Najsmutniejsze jest żądanie szatana skierowane do człowieka: „Idź teraz i przyprowadź mi wszystkich, z twojego otoczenia!” No i tak się dzieje. Zła matka nie jest sama w swoich grzechach. Na jej złe życie patrzą dzieci. A gdy pijany ojciec wraca do domu – przecież widzą go dzieci. Przynosi skradzione rzeczy, używa wulgarnych słów, jest brutalny a po przepiciu nie idzie w niedzielę do kościoła. Czy to są rodzice, którym Bóg polecił dzieci? Oni zamiast życia kościołem i uczyć przykazań podsuwają, proponują i uczą dzieci grzechów.

Ale zrozumiałam to dopiero wtedy, po śmierci, po drugiej stronie życia. Tam była prawdziwa ciemność. Tam nic nie jest martwe lub nieruchome. Po tym jak bezradna i bezbronna przemierzyłam ten tunel, dotarłam niespodziewanie na równe podłoże. Byłam w tym momencie całkowicie zrozpaczona, ale i ogarnięta silną wolą ucieczki. Była to ta sama silna wola co wcześniej, by osiągnąć coś w życiu. Teraz było to dla mnie bez znaczenia, gdyż teraz byłam tutaj i nie mogłam się uwolnić. Nic mi nie pozostało z wielkich wyobrażeń i marzeń, które wcześniej miałam. Wtedy chciałam być sławna i wielka, teraz stałam się całkiem mała, maleńka.