Co uczynilas z talentami

 

Czytanka Grupy Różańcowej na miesiąc październik 2011

                                                        Gloria Polo – Trafiona piorunem

 

Pan zadał mi pytanie: „Co uczyniłaś z talentami, które ci dałem?”,          pomyślałam sobie: „Jakie talenty ma na myśli? Co chce przez to powiedzieć?”            I nagle zrozumiałam. Uświadomiłam to sobie. Tak, otrzymałam zadanie: szerzyć „Królestwo Miłości”, „Królestwo Boże” i bronić go. Jednak całkowicie zapomniałam, że posiadam duszę, a jeszcze mniej pamiętałam o tym, że otrzymałam również talenty. Zupełnie nie byłam świadoma, że jednym z tych talentów była zdolność do tego, by być narzędziem Miłosierdzia Bożego, Jego miłosiernej ręki. <                         Nie zdawałam sobie ponadto sprawy, że całe dobro, którego zaniechałam i nie uczyniłam, sprawiało Bogu wielki ból i przysporzyło Mu wiele trosk.                         On konfrontował mnie z moim życiem: „Ile dobra mogłaś uczynić dzięki tak wielkim pieniądzom, które wyrzucałaś na kosmetyki. Na co zdały ci się twoje diety, którym się poddawałaś i którymi zamęczałaś swe ciało, powodując bulimię oraz anoreksję? Uczyniłaś z siebie samej i ze swego ciała bożka – „złotego cielca”. Co ci teraz po tym? Robiłaś wiele prezentów, to prawda, ale czyniłaś to tylko po to, aby ci dziękowano, mówiono o tobie, jak jesteś dobra. Swoją dużą ilością pieniędzy manipulowałaś wszystkimi, aby ci wyświadczali przysługi. Powiedz Mi, co teraz przynosisz dla wieczności? Gdy cię ostatnio nawiedziłem bankructwem, nie była to kara, jak myślałaś, lecz błogosławieństwo. Bankructwo to miało cię uwolnić od twego bożka, od twego ‘złotego cielca’, któremu służyłaś. To bankructwo miało cię do Mnie przyprowadzić. Ty jednak buntowałaś się, broniłaś i nie chciałaś opuścić swojej wysokiej pozycji w społeczeństwie, zniżyć się. Klęłaś, pomstowałaś i szalałaś, ty, niewolnica pieniędzy, niewolnica mamony. Sądziłaś, że wszystko potrafisz, że sama możesz uczynić coś swoim wysiłkiem, pilnością i zaangażowaniem. Myślałaś, że potrafisz wszystko lepiej od innych. Nie! Spójrz, ile jest wykształconych osób, absolwentów, którzy tak samo jak ty starali się, a nawet lepiej i gorliwiej, mimo to nie osiągnęli tego samego co ty. Tobie więcej dano i dlatego więcej się od ciebie zażąda.”

Wiedzcie, że musiałam zdać Bogu sprawę z każdego ziarenka ryżu, które zmarnowałam. Z całego jedzenia, które wyrzucałam do kosza.                                                                W Księdze życia ujrzałam też, jak kiedyś, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, a moja rodzina była biedna, moja mama gotowała fasolę. Nienawidziłam tego. Powiedziałam: „Znowu ta przeklęta fasola? Kiedyś będę tak bogata, że nigdy więcej jej nie zjem”. Kiedy mama wyszła, potajemnie wyrzuciłam fasolę, którą dostałam na obiad. Byliśmy bardzo biedni. Gdy moja matka zobaczyła pusty talerz, myślała, że byłam głodna i dlatego tak szybko zjadłam. Zrezygnowała z własnej porcji, sama nie jadła i oddała mi swoją część, sądziła bowiem, że byłam bardzo głodna. Pan ukazał mi, że pośród osób najbliższych moja matka była tą, która cierpiała głód. Miała siedmioro dzieci, nie raz pozostawała więc bez jedzenia, abyśmy zjedli my, bo byliśmy bardzo biedni. I tak w tym dniu oddała mi jedzenie, skazując się na głód, to, co ja wyrzuciłam do kubła na śmieci. Często nie jadła, bo dawała jedzenie każdemu biednemu, który zapukał do drzwi. Nikt nigdy tego po niej nie zauważył, nigdy nie miała na pokaz zgorzkniałej miny, wręcz przeciwnie – zawsze się uśmiechała. Czasem się smuciła, ale nic innego.

Pan pokazał mi, jak później, gdy miałam już dużo pieniędzy, wydawałam przyjęcia, zapraszałam gości i było wiele jedzenia i jak potem więcej niż połowa wyrzucana była do kubła na śmieci. A wokół mnie było tak wiele biednych i głodnych ludzi. W ogóle nie miałam wyrzutów sumienia. Pan dodał i prawie to wykrzyczał: „Byłem głodny!” Dał mi odczuć Swój ból z powodu potrzeb Swoich dzieci i obojętności tych, którzy mogliby pomóc, a nie czynią tego. Ukazywał mi dalej, ile rzeczy miałam w swoim domu – pierwszorzędnych rzeczy, drogich, markowych rzeczy: najlepsze ubrania, elegancka bielizna, wszystko najlepszej jakości. I powiedział mi: „Byłem nagi w twoim bliźnim, a ty miałaś pełne szafy i żyłaś w zbytku, miałaś tak wiele rzeczy i niektórych wcale nie używałaś.”

Kiedy widziałam, że znajomi mieli to i tamto, czego ja jeszcze nie posiadałam albo co było lepsze od tego, co sama miałam, byłam zazdrosna i kupowałam sobie coś jeszcze lepszego. Chciałam mieć zawsze najlepsze rzeczy, gdyż byłam zazdrosna. To grzech, gdy człowiek świadomie wzbudza zazdrość u innych albo się bardzo cieszy, gdy ktoś staje się zazdrosnym o coś, co my posiadamy. Nawet spoglądanie przez płot do ogrodu sąsiada powoduje w nas zazdrość.

                                                                                                       Ciąg dalszy nastąpi